O zjawisku duplicate content pisaliśmy już trochę w artykule „Strona idealna do pozycjonowania i dla użytkowników (…)”. Wspomnieliśmy tam, że za takie praktyki Google może nawet ukarać stronę filtrem. Czym dokładnie jest powielanie treści i kiedy jesteśmy na nie najbardziej narażeni? Dlaczego warto poświęcić więcej czasu i stworzyć naprawdę unikalne teksty?
W jednym z naszych tekstów (Co to jest SEO copywriting i dlaczego jest tak istotny?) sporo napisaliśmy o tym, jak ważna jest jakość treści zamieszczonych na stronie internetowej. Warto jednak jeszcze raz podkreślić wagę unikalnych tekstów, które przecież mają zainteresować odbiorców i zachęcić do podjęcia pożądanej interakcji. Niestety, czasami na stronach internetowych spotykamy się nie dość, że ze słabym tekstem, to jeszcze zduplikowanym. Albo skopiowanym z innej strony, byle tylko „na szybko” uzupełnić czymś podstrony i zacząć przyciągnąć użytkowników.
Tym właśnie jest duplicate content – powieleniem treści tekstowych na kilku adresach URL. Może być to wynik niedoświadczenia, niedocenienia lub niezrozumienia zasad rządzących algorytmami Google, ale także celowe działanie, aby zaoszczędzić czas i pieniądze na pracy copywriteskiej. Czy jednak faktycznie będzie to oszczędność? Z całą pewnością nie, ponieważ Google bardzo nie lubi takich rozwiązań i szybko może odbić się to na widoczności strony w wynikach wyszukiwania.
Duplicate content w obrębie jednego adresu najczęściej wynika z braku doświadczenia. Powtarzalnym błędem jest stosowanie kilku adresów URL dla jednej podstrony, np. przy tworzeniu osobnych wersji na komputery stacjonarne i urządzenia mobilne. Jeśli do jednej strony kieruje kilka adresów, choćby: www.naprzykład.pl i www.naprzykład.pl/index.html, Google widzi, że ta sama treść powtarza się w kilku miejscach. Podobnie dzieje się w sytuacji niepoprawnie wdrożonego protokołu https – wyszukiwarka wciąż „widzi” strony z http w adresie i przez to dostrzega powielone treści.
W tym przypadku ta sama treść wyświetlana jest w obrębie co najmniej dwóch stron internetowych. Może być to efekt nieuwagi – prawidłowo skopiowany tekst powinien być opatrzony linkiem odsyłającym do oryginalnego źródła. Czasami dochodzi jednak do kradzieży materiałów i w takim przypadku sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji. Jeśli próby kontaktu z właścicielem domeny kopiującej treści nie zakończą się ich usunięciem, sprawa może wymagać interwencji odpowiednich służb.
Tak naprawdę wyróżniamy e-sklepy jako osobną kategorię, ponieważ są silnie narażone są na oba powyższe przypadki. Bardzo często twórcy powtarzają tę samą treść w obrębie wielu podstron, np. nie zmieniając opisów przy wariantach kolorystycznych danego produktu. Równie popularne jest kopiowanie opisów produktów od producentów czy dostawców, lub eksportowanie ich w niezmienionej formie np. na Allegro i innych zewnętrznych platformach sprzedażowych. To wszystko powoduje, że wyszukiwarka „gubi się” i nie wie jakie źródło potraktować jako oryginalne, a tym samym wyświetlić użytkownikowi.
Oczywiście nie jest łatwo na nowo napisać specyfikację techniczną sprzętu elektronicznego. Google o tym wie, dlatego na szczęście duplikacja treści w sklepach internetowych nie jest tak rygorystycznie traktowana jak w przypadku innych stron internetowych. Wciąż jednak tworzenie unikalnych opisów jest opłacalne. W końcu przekaz trafić ma przede wszystkim do konsumenta siedzącego po drugiej stronie monitora. Tworząc unikatowy opis wyróżnimy produkt na tle konkurencji i zwiększamy szanse na konwersję.
Unikalne meta tagi to część optymalizacji strony. Niestety właściciele często o tym zapominają i wszędzie wstawiają ten sam tytuł wraz ze skopiowanym (lub w ogóle nieuzupełnionym) opisem. Działanie to co prawda nie będzie miało negatywnego skutku w postaci filtra od Google, ale za to stracimy okazję, aby przyciągnąć klienta do naszej witryny. Atrakcyjne opisy w wynikach wyszukiwania przekładają się na więcej wejść, a to dobrze wpływa na pozycje naszej strony.
Zobacz przykłady dobrze i źle przeprowadzonych migracji.
Pobierz darmowy e-book